Gazetka dla dzieci i rodziców
Czerwiec 2014
Przedszkole Miejskie nr 1 Im. Jana Brzechwy w Działdowie
KOCHANI RODZICE !
Dobiega końca kolejny rok pobytu Waszych dzieci w przedszkolu. Już wkrótce
wakacje – czas urlopów, wyjazdów, relaksu i odpoczynku od codziennych obowiązków.
Na ten czas wspólnej i radosnej zabawy- dyrekcja, panie nauczycielki oraz pozostały personel
przedszkola życzy wszystkim dużo słońca, ciepła, interesujących podróży, ciekawie spędzonych letnich chwil oraz jak najwięcej przyjemności i radości ze wspólnie przeżytych
dni.
Niechaj Wasze pociechy wrócą po wakacjach opalone, wypoczęte i pełne nowych sił
do pracy i nauki, Rodzice zaś pełni optymizmu i nowej energii do codziennych zmagań
z trudnościami, jakie niesie życie.
Dyrekcja i Personel Przedszkola
„ Niech żyją wakacje,
Niech żyje pole i las .
I niebo, i słonce,
Wolny, swobodny czas!”
Dla Mamy i Taty
Dla kogo te kwiaty?
Dla Mamy i Taty.
Od kogo bukiecik?
Od nas – grzecznych dzieci.
Gdzie je zerwałyście?
Na łące, oczywiście.
A kiedy zbierane?
W słoneczny poranek.
Czemu je dziś przynosicie?
Bo Mamusię i Tatusia kochamy nad życie.
Terapia Integracji Sensorycznej
U wielu dzieci przyczyną problemów w nauce, zachowaniu, rozwoju są zaburzenia integracji sensorycznej.
Terapia Integracji Sensorycznej skierowana jest do dzieci z :
• nadmierną wrażliwością na bodźce dotykowe, wzrokowe, słuchowe oraz ruch,
• zbyt małą wrażliwością/reaktywnością na stymulację sensoryczną,
• zbyt wysokim lub niskim poziomem aktywności ruchowej,
• trudnościami z koncentracją uwagi, impulsywnością,
• problemami z koordynacją,
• opóźnieniem rozwoju mowy, rozwoju ruchowego oraz trudnościami w nauce,
• słabą organizacją zachowania,
• niskim poczuciem własnej wartości.
Wczesna interwencja wspomagania rozwoju, pozwala uchwycić podstawowe problemy związane z integracją sensoryczno-motoryczną wówczas, gdy układ nerwowy dziecka rozwija się i dojrzewa. Im wcześniej rozpocznie się terapię tym będzie ona skuteczniejsza.
Terapia integracji sensorycznej ma formę „naukowej zabawy”, w której dziecko chętnie uczestniczy i współtworzy zajęcia z terapeutą. Nie uczymy dzieci konkretnych umiejętności lecz poprawiając integrację sensoryczną stymulujemy procesy nerwowe leżące u podstaw tych umiejętności, a one pojawiają się w sposób naturalny jako konsekwencja poprawy funkcjonowania ośrodkowego układu nerwowego.
Terapia SI ma na celu wzmocnienie rozwojowych funkcji dziecka, poprawić uczenie się, sprawić, by mogło cieszyć się z wykonywanych w okresie dorastania zadań, ułatwić jego funkcjonowanie przez całe życie.
STRES PIERWSZOKLASISTY
Nasi „ zerówkowicze” kończą już czas edukacji i zabawy w przedszkolu i niebawem
staną przed nowymi wyzwaniami i trudnościami w szkole. Początkowe tygodnie nauki to
dla większości dzieci ogromne przeżycie. Można to porównać do stresu, jaki towarzyszy
dorosłemu człowiekowi przy zmianie pracy, zmianie miejsca zamieszkania, zawarciu związku
małżeńskiego. Nasz sześciolatek wchodzi w szkolne środowisko bez doświadczeń, często
bez znanych sobie rówieśników, oczywiście bez rodziców. Nowa szkoła, nowe obowiązki,
nowa pani- to dla dziecka za wiele.
Jak sobie poradzi z nowa sytuacja, czy znajdzie przyjaciół, czy będzie akceptowany,
czy da sobie rade z nauka? Czy sie to uda zależy nie tylko od cech indywidualnych dziecka,
ale także od dobrej edukacji przedszkolnej oraz od odpowiedniej postawy rodziców. Stres
szkolny może wynikać z zaburzonych relacji z rówieśnikami, czy też być efektem trudności
ze sprostaniem wymaganiom, jakie stawia szkoła.
W jaki sposób rodzice mogą rozpoznać u swojego dziecka objawy stresu szkolnego?
Gdy zdolne i do tej pory pilne dziecko nagle przestaje sie uczyć, rodzice są skłonni tłumaczyć
jego zachowanie lenistwem. Zachęcając je do bardziej wytężonej pracy, nieumyślnie mogą
wyrządzić mu krzywdę. Bardzo ważna jest obserwacja dziecka. Sygnałem, że dzieje sie coś
złego jest moment, gdy zauważymy u dziecka po powrocie ze szkoły płaczliwść,
rozdrażnienie, kłótliwość. Niektóre dzieci wręcz przeciwnie reagują na stres – staja sie
apatyczne, milczące, osowiałe. Stres manifestuje sie także poprzez reakcje organizmu, co
wielokrotnie umyka uwadze rodziców- pod wpływem silnego stresu obniża sie odporność
dziecka, częściej zapada ono na różne infekcje, przeziębienia, choruje na anginę. Innymi
objawami są nudności, bóle brzucha, biegunki, wzmożony apetyt lub jego brak.
Większość dzieci w okresie wczesnego dzieciństwa przejawia cechy impulsywności,
żywo reaguje, gwałtownie domaga sie spełnienia swoich zachcianek. Od postawy rodziców,
od nieulegania zachciankom i konsekwencji zależy, czy dziecko zniweluje swoje zachowania
impulsywne. W szkole takie zachowanie jest nie do przyjęcia, dziecko musi wiedzieć, że
powinno pohamować swoje emocje chwilowe kaprysy i życzenia. Często stosujemy przy
dziecku zasadę: najpierw obowiązek, potem przyjemność. Ta umiejętność przyda sie naszemu małemu uczniowi przy dylemacie, czy najpierw odrobić lekcje, czy może ulec pokusie zabawy.
Ważnym zadaniem rodziców i wychowawców jest przygotowanie dziecka do porażki
w szkole. Wielu potknięć, drobnych porażek nie uda sie uniknąć. Bywa, że dziecko nie potrafi
sprostać szkolnym obowiązkom, np. nie ma zdolności percepcyjnych, manualnych i dostaje
słabsza ocenę. Nie wolno stawiać dziecku nadmiernych wymagań, oczekiwać samych piątek,
szóstek, nie wolno dopuścić do sytuacji, w której dziecko ma świadomość, że musi spełniać
oczekiwania rodziny. W momencie, gdy dostanie niższa ocenę straci wiarę w siebie, poczuje
sie gorsze, bo nie potrafi nauczyć sie na piątkę. Jeśli będzie czuło niezadowolenie rodziny,
może stracić motywacje do dalszej pracy. Musimy przekonywać dziecko, że dzięki pracy i
wytrwałości osiągnie lepsze rezultaty, rodzice winni wspierać dziecko, a nie pogłębiać jego
lek. Ważne jest także, aby dziecko podchodziło do szkolnych zadań z optymizmem i wiarą, że
następnym razem będzie lepiej.
Co powinni zrobić rodzice, aby pomóc dziecku w sytuacjach stresowych?
Najważniejsze są rozmowy z dzieckiem. Trzeba spojrzeć na dziecko i jego trudności z jego
perspektywy, tak jak ono to widzi i przybliżyć sie do jego przeżyć.
Musimy nie tylko mobilizować dziecko do większego wysiłku, ale także dodawać mu
oparcia, otuchy i postarać sie rozładować napięcie przez wspólną zabawę, humor. Można
doradzać dziecku, jak ma sie zachować wobec rówieśników, nauczycieli, wspólnie
zastanowić sie, dlaczego cos sie nie udaje. Jeśli nie przyniesie to spodziewanego efektu, warto skontaktować sie ze szkoła, z wychowawca. W obecnej chwili duży nacisk kładzie sie na udział rodziców w procesie wychowawczym i warto współpracować ze szkoła dla dobra
dziecka. Wychowawca doradzi, czy skierować dziecko do pedagoga, czy konieczna będzie
pomoc specjalisty dla dziecka, które ma problemy w nauce. W wielu przypadkach
odpowiednia postawa rodziców przynosi pozytywne rezultaty w niwelowaniu stresu
szkolnego u dzieci. Ze swej strony pomyślmy, jak odciążyć naszą pociechę, rozważmy, czy
nie zrezygnować na jakiś czas z dodatkowych zajęć, przyjrzyjmy sie, jak dziecko spędza
wolny czas. Efektywny relaks przynosi wiele dobrego, zwłaszcza odprężający jest ruch na
świeżym powietrzu. I jak najczęściej zapewniajmy dziecko, że kochamy je bez względu na
wyniki w szkole.
Poczytaj mi mamo…..
„LISEK ŁAKOMCZUSZEK”
Był piękny, wiosenny dzień. Słoneczko świeciło i wysyłało swe ciepłe promienie na ziemię.
Zielone, maleńkie gałązki nieporadnie wyciągały swe listki ku słonecznej pieszczocie. Wokół
unosił się lekki zapach nagrzanej ziemi i świeżej trawy. Był tak orzeźwiający, że obudziłby
nawet największego śpiocha. Wiaterek delikatnie łaskotał nos małego liska, który spokojnie
spał pod rozłożystym dębem. Ach, to był dopiero śpioch! Nawet słoneczko, nawet wiaterek
nie zdołały go obudzić. Zrobiła to dopiero natrętna mucha, siadając mu na końcu nosa.
Usiłował ją zdmuchnąć, ale ona nie zrażona maszerowała dalej. Otworzył jedno oko, potem
drugie i nagle wykonał szybki ruch łapką, chcąc ją złapać. Mucha miała jednak refleks
i odleciała. Lisek przeciągnął się, spojrzał w niebo i leniwie ziewnął.
Już późno. Pora wstawać – pomyślał.
-Fumciu! – zawołała mama.- Chodź na śniadanie.
O, śniadanko! To lubię – pomyślał. Zerwał się z ziemi, otrzepał ogonkiem futerko, przeczesał
łapką włosy i ruszył w kierunku mamy.
– Och, mój syneczek już wstał – ucieszyła się mama i pogłaskała liska po głowie. – Powiedz,
co byś zjadł na śniadanie?
– Wszystko, co masz w spiżarni, mamusiu- odparł szczerze Fumuś.
– Ach, ty mój kochany łakomczuszku – zażartowała mama i podała synkowi piramidę
przepysznych kanapek, soczek, ciasteczko czekoladowe z kremem, banana, mandarynkę
i wiele innych przysmaków. Fumek zajadał się. Wszystko mu smakowało. Mama w trosce,
by brzuszek nie pękł z przejedzenia, pytała:
– Może masz już dość, może pora zakończyć śniadanie?
Fumek jadł i jadł, a jego brzuszek powiększał się coraz bardziej. Zakończyłoby się to
katastrofą, gdyby mama nie wkroczyła dalej zdecydowanie.
– No, już masz dość – powiedziała i schowała do spiżarni resztki jedzenia. – Syneczku, czy
pamiętasz, że dzisiaj są imieniny twojego przyjaciela zajączka? Przygotowałam prezent,
kiedy ty smacznie spałeś. Zapakowałam do koszyka piętnaście jajek przepiórczych, pierniczki
pięknie wypieczone i czekoladki z nadzieniem wiśniowym. O, proszę – i mama podała
Fumciowi koszyczek. Lisek skrzywił się na widok koszyka, który teraz będzie musiał nieść.
– A może odprowadziłabyś mnie, mamusiu? – przymilnie zapytał lisek Fumek.
– Dzisiaj nie mogę. Jestem bardzo zapracowana: pranie, prasowanie, sprzątanie i gotowanie
dla ciebie smacznego obiad.
Ten ostatni argument przekonał liska. Mrucząc pod nosem: „Tak, tak…” wziął
koszyczek i ruszył w las. Nie uszedł daleko. Poczuł się zmęczony, bo był z niego nie tylko
śpioszek, obżartuszek, ale i niezły leniuszek. Usiadł pod drzewem i zajrzał do koszyka.
Jajeczka wyglądały bardzo apetycznie.
– Och! – westchnął. – Jakie one muszą być smaczne- i pogłaskał się po brzuszku. Ślina
napłynęła mu do ust, już poczuł smak przepiórczych jajeczek, już ręka sama wyciągnęła się
do koszyka.
Stop – pomyślał. Przecież to jest prezent.
Lisek cofnął rękę, ale po chwili zrodziły się wątpliwości.
Może te jajeczka są nieświeże i co wtedy powie zajączek? Jak on się zmartwi, a jak ja
się zawstydzę! Muszę spróbować i przekonać się, czy są smaczne? Cóż znaczy jedno jajko
wobec odpowiedzialności, jaką biorę na siebie, ofiarując paskudny prezent?
Przekonawszy samego siebie, że jest to jedyna słuszna decyzja, Fumek rozbił
skorupkę jajka i wypił je z apetytem. Bardzo z siebie zadowolony pogłaskał się po brzuszku
i stwierdził:
– Jajeczka są smaczne i świeże – ale zaraz potem się zreflektował: – To jajko, które zjadłem,
było smaczne i świeże, ale czy inne są takie same, tego doprawdy nie wiem. Może następne
jajka są zepsute i będzie mi bardzo przykro, gdy je ofiaruję kochanemu zajączkowi, a on się
rozczaruje. Muszę spróbować jeszcze kilka i jeśli będą dobre, to mogę być spokojny
o pozostałe. Spróbował. Także następne były smaczne, ale naszego łakomczuszka wątpliwości nie opuszczały, więc jadł jajka jednoto drugim, aż w końcu zjadł wszystkie.
– No cóż – stwierdził. – Wszystkie jajka były bardzo smaczne i świeże, ale skąd to mogłem
wcześniej wiedzieć? – usprawiedliwiał się przed sobą. Zaglądnął do koszyczka. Były tam
jeszcze pachnące pierniczki i malutkie czekoladki, nadziewane wisienkami. Uspokojony,
pomyślał:
– Już późno, muszę się pospieszyć, jeśli chcę zdążyć na imieninowe przyjęcie.
I nasz Fumcio zaczął biec, ale to było bardzo trudne z tak wielkim brzuchem. Zasapał się
i usiadł pod drzewem. Prezent dla zajączka wciąż nie dawał mu spokoju, więc zajrzał
do koszyka. Pierniczki wyglądały bardzo pięknie, lecz przyszła mu do głowy straszna myśl,
że być może pierniczki są niesmaczne. Może mama zapomniała dosypać jakiegoś ważnego
składnika? Zapach jest przyjemny, ale to jeszcze o niczym nie świadczy.
– Spróbuję – zadecydował. – Nie mogę kochanego zajączka narażać w dniu imienin na tak
przykrą niespodziankę.
Włożył pierniczek do ust – był pyszny. Lisek zjadł resztę ciasteczek. W koszyczku
zostało tylko kilka czekoladek nadziewanych wisienkami. Nie jest to bogaty prezencik, ale
zajączek na pewno się ucieszy. Lisek z trudem podniósł się, bo brzuszek – obżartuszek był
bardzo duży i wolno człapał w kierunku domu zajączka. Po kilku minutach usiadł na pniu
drzewa ponownie zajrzał do koszyczka- było tam przecież jeszcze kilka czekoladek. One też
mogą być nieświeże – myślał. Muszę spróbować – zjadł wszystkie po kolei, a na koniec
stwierdził, że były bardzo dobre, ale on nie ma prezentu dla zajączka. I rozpłakał się, że jest
takim obżartuchem. Płakał i płakał, aż usłyszała jego lamenty wiewiórka. Wielkim, rudym
ogonem otarła łzy liska i powiedziała:
– Na wszystko jest rada. Opowiedz mi, co się stało.
– Naprawdę na wszystko jest rada?- spytał Fumcio i opowiedział jej o tym, co się wydarzyło z
nadzieją oczekiwał pomocy od wiewiórki.
Lisek zaczął znowu lamentować, że nie może wrócić do domu, bo mama będzie bardzo
smutna, że ma syna łakomczucha, a inne liski będą się z niego wyśmiewały. Nie będzie też
miał przyjaciela zajączka i zawsze będzie nieszczęśliwy – pocierał oczy, z których jak z
fontanny płynęły łzy.
– Mam – wykrzyknęła wiewiórka- dobrą radę dla ciebie!
Lisek jej nie słuchał. Mówił głośno do siebie:
– A może mam nakłamać i powiedzieć, że to niedźwiedź odebrał mi koszyk z prezentami
i wszystko zjadł- spojrzał pytająco na wiewiórkę i na moment przestał płakać.
– To fatalny pomysł – rzekła wiewiórka. Kłamstwo niewiele ci pomoże. Rodzice pójdą
do niedźwiadka i sprawa się wyjaśni, a ty okażesz się brzydkim kłamczuchem.
Zrobimy tak: popracujesz u mnie, a ja zapłacę ci za to orzeszkami i będziesz miał prezent dla
twojego przyjaciela. Mama też nie będzie się gniewała i zrozumie, że chciałeś naprawić swoją
winę i potrafiłeś znaleźć dobre rozwiązanie przy mojej pomocy.
– Oj, to dobrze- z ulgą odpowiedział Fumuś. Ale co to za praca? Czy nie nazbyt ciężka?
Bo ja mam bardzo słabe zdrowie. Wiewiórka w odpowiedzi zaśmiała się tylko. Lisek zrozumiał i zawstydził się tak bardzo, że zrobił się jeszcze bardziej rudy.
– Więc mów, co mam robić, bo muszę zdążyć na przyjęcie- nagle przypomniał sobie lisek.
– Będziemy razem szukali moich spiżarni, moich orzeszków zakopanych jesienią. Jestem
straszna zapominalska i nie wiem, gdzie one są. Zaglądaj pod każde drzewo, pokop troszkę
łapkami, we dwójkę na pewno znajdziemy.
Zabrali się do pracy. Fumek pracował bardzo dzielnie i znalazł wiele kryjówek
z orzechami. Po godzinie ciężkiej pracy wiewiórka powiedziała:
– Bardzo dzielnie się spisałeś – masz zapłatę – i hojną ręką wsypała kilka garści orzechów
do koszyczka. Uścisnęli się serdecznie i lisek żwawo pobiegł na przyjęcie do zajączka.
Wiedział, że już nie zdąży na podwieczorek, ale teraz dla niego nie przysmaki były ważne,
lecz to, że nie zawiódł mamy i przyjaciela, i że potrafił rozwiązać przy pomocy wiewiórki tę
trudną sytuację.
– Muszę im to wszystko opowiedzieć. Oni na pewno mnie zrozumieją, a ja już teraz będę inny
– szepnął do siebie lisek.
Mariola Molicka, Bajki Terapeutyczne, Media Rodzina. Poznań 1999
Pokoloruj obrazek
„Wakacyjne rady”
W. Badalska
Głowa nie jest od parady
służyć musi dalej.
Dbaj więc o nią i osłaniaj
kiedy słońce pali.
Płynie w rzece woda
chłodna, bystra, czysta,
tylko przy dorosłych
z kąpieli korzystaj.
Jagody nieznane
gdy zobaczysz w borze –
Nie zrywaj! Nie zjadaj! –
bo zatruć się możesz.
Urządzamy grzybobranie
jaka rada stąd wynika?
Gdy jakiegoś grzyba nie znasz
nie wkładaj go do koszyka.
Biegać boso jest przyjemnie,
ale ważna rada:
– idąc na wycieczkę pieszą
dobre buty wkładaj!
Gdy w polu, w lesie, czy za domem
wykopiesz przedmiot zardzewiały
– nie dotykaj go!
Daj znać dorosłym!
Śmierć niosą groźne przedmioty
Jeśli zapamiętasz te przestrogi, będziesz miał
Lody z jogurtu
- 150 ml jogurtu owocowego
- 200 ml tłustego mleka
- owoce
Zmiksować mleko z jogurtem. Wlać masę do pojemniczków; do każdego wrzucić parę kawałków owoców. Wstawić do zamrażalnika. Gdy lody zaczną zastygać, włożyć patyczki.
Smacznego!
Opracowała
Małgorzata Kowalska
Aleksandra Brzozowska
Gazetka dla dzieci i rodziców
Czerwiec 2014
Przedszkole Miejskie nr 1 Im. Jana Brzechwy w Działdowie
KOCHANI RODZICE !
Dobiega końca kolejny rok pobytu Waszych dzieci w przedszkolu. Już wkrótce
wakacje – czas urlopów, wyjazdów, relaksu i odpoczynku od codziennych obowiązków.
Na ten czas wspólnej i radosnej zabawy- dyrekcja, panie nauczycielki oraz pozostały personel
przedszkola życzy wszystkim dużo słońca, ciepła, interesujących podróży, ciekawie spędzonych letnich chwil oraz jak najwięcej przyjemności i radości ze wspólnie przeżytych
dni.
Niechaj Wasze pociechy wrócą po wakacjach opalone, wypoczęte i pełne nowych sił
do pracy i nauki, Rodzice zaś pełni optymizmu i nowej energii do codziennych zmagań
z trudnościami, jakie niesie życie.
Dyrekcja i Personel Przedszkola
„ Niech żyją wakacje,
Niech żyje pole i las .
I niebo, i słonce,
Wolny, swobodny czas!”
Dla Mamy i Taty
Dla kogo te kwiaty?
Dla Mamy i Taty.
Od kogo bukiecik?
Od nas – grzecznych dzieci.
Gdzie je zerwałyście?
Na łące, oczywiście.
A kiedy zbierane?
W słoneczny poranek.
Czemu je dziś przynosicie?
Bo Mamusię i Tatusia kochamy nad życie.
Terapia Integracji Sensorycznej
U wielu dzieci przyczyną problemów w nauce, zachowaniu, rozwoju są zaburzenia integracji sensorycznej.
Terapia Integracji Sensorycznej skierowana jest do dzieci z :
• nadmierną wrażliwością na bodźce dotykowe, wzrokowe, słuchowe oraz ruch,
• zbyt małą wrażliwością/reaktywnością na stymulację sensoryczną,
• zbyt wysokim lub niskim poziomem aktywności ruchowej,
• trudnościami z koncentracją uwagi, impulsywnością,
• problemami z koordynacją,
• opóźnieniem rozwoju mowy, rozwoju ruchowego oraz trudnościami w nauce,
• słabą organizacją zachowania,
• niskim poczuciem własnej wartości.
Wczesna interwencja wspomagania rozwoju, pozwala uchwycić podstawowe problemy związane z integracją sensoryczno-motoryczną wówczas, gdy układ nerwowy dziecka rozwija się i dojrzewa. Im wcześniej rozpocznie się terapię tym będzie ona skuteczniejsza.
Terapia integracji sensorycznej ma formę „naukowej zabawy”, w której dziecko chętnie uczestniczy i współtworzy zajęcia z terapeutą. Nie uczymy dzieci konkretnych umiejętności lecz poprawiając integrację sensoryczną stymulujemy procesy nerwowe leżące u podstaw tych umiejętności, a one pojawiają się w sposób naturalny jako konsekwencja poprawy funkcjonowania ośrodkowego układu nerwowego.
Terapia SI ma na celu wzmocnienie rozwojowych funkcji dziecka, poprawić uczenie się, sprawić, by mogło cieszyć się z wykonywanych w okresie dorastania zadań, ułatwić jego funkcjonowanie przez całe życie.
STRES PIERWSZOKLASISTY
Nasi „ zerówkowicze” kończą już czas edukacji i zabawy w przedszkolu i niebawem
staną przed nowymi wyzwaniami i trudnościami w szkole. Początkowe tygodnie nauki to
dla większości dzieci ogromne przeżycie. Można to porównać do stresu, jaki towarzyszy
dorosłemu człowiekowi przy zmianie pracy, zmianie miejsca zamieszkania, zawarciu związku
małżeńskiego. Nasz sześciolatek wchodzi w szkolne środowisko bez doświadczeń, często
bez znanych sobie rówieśników, oczywiście bez rodziców. Nowa szkoła, nowe obowiązki,
nowa pani- to dla dziecka za wiele.
Jak sobie poradzi z nowa sytuacja, czy znajdzie przyjaciół, czy będzie akceptowany,
czy da sobie rade z nauka? Czy sie to uda zależy nie tylko od cech indywidualnych dziecka,
ale także od dobrej edukacji przedszkolnej oraz od odpowiedniej postawy rodziców. Stres
szkolny może wynikać z zaburzonych relacji z rówieśnikami, czy też być efektem trudności
ze sprostaniem wymaganiom, jakie stawia szkoła.
W jaki sposób rodzice mogą rozpoznać u swojego dziecka objawy stresu szkolnego?
Gdy zdolne i do tej pory pilne dziecko nagle przestaje sie uczyć, rodzice są skłonni tłumaczyć
jego zachowanie lenistwem. Zachęcając je do bardziej wytężonej pracy, nieumyślnie mogą
wyrządzić mu krzywdę. Bardzo ważna jest obserwacja dziecka. Sygnałem, że dzieje sie coś
złego jest moment, gdy zauważymy u dziecka po powrocie ze szkoły płaczliwść,
rozdrażnienie, kłótliwość. Niektóre dzieci wręcz przeciwnie reagują na stres – staja sie
apatyczne, milczące, osowiałe. Stres manifestuje sie także poprzez reakcje organizmu, co
wielokrotnie umyka uwadze rodziców- pod wpływem silnego stresu obniża sie odporność
dziecka, częściej zapada ono na różne infekcje, przeziębienia, choruje na anginę. Innymi
objawami są nudności, bóle brzucha, biegunki, wzmożony apetyt lub jego brak.
Większość dzieci w okresie wczesnego dzieciństwa przejawia cechy impulsywności,
żywo reaguje, gwałtownie domaga sie spełnienia swoich zachcianek. Od postawy rodziców,
od nieulegania zachciankom i konsekwencji zależy, czy dziecko zniweluje swoje zachowania
impulsywne. W szkole takie zachowanie jest nie do przyjęcia, dziecko musi wiedzieć, że
powinno pohamować swoje emocje chwilowe kaprysy i życzenia. Często stosujemy przy
dziecku zasadę: najpierw obowiązek, potem przyjemność. Ta umiejętność przyda sie naszemu małemu uczniowi przy dylemacie, czy najpierw odrobić lekcje, czy może ulec pokusie zabawy.
Ważnym zadaniem rodziców i wychowawców jest przygotowanie dziecka do porażki
w szkole. Wielu potknięć, drobnych porażek nie uda sie uniknąć. Bywa, że dziecko nie potrafi
sprostać szkolnym obowiązkom, np. nie ma zdolności percepcyjnych, manualnych i dostaje
słabsza ocenę. Nie wolno stawiać dziecku nadmiernych wymagań, oczekiwać samych piątek,
szóstek, nie wolno dopuścić do sytuacji, w której dziecko ma świadomość, że musi spełniać
oczekiwania rodziny. W momencie, gdy dostanie niższa ocenę straci wiarę w siebie, poczuje
sie gorsze, bo nie potrafi nauczyć sie na piątkę. Jeśli będzie czuło niezadowolenie rodziny,
może stracić motywacje do dalszej pracy. Musimy przekonywać dziecko, że dzięki pracy i
wytrwałości osiągnie lepsze rezultaty, rodzice winni wspierać dziecko, a nie pogłębiać jego
lek. Ważne jest także, aby dziecko podchodziło do szkolnych zadań z optymizmem i wiarą, że
następnym razem będzie lepiej.
Co powinni zrobić rodzice, aby pomóc dziecku w sytuacjach stresowych?
Najważniejsze są rozmowy z dzieckiem. Trzeba spojrzeć na dziecko i jego trudności z jego
perspektywy, tak jak ono to widzi i przybliżyć sie do jego przeżyć.
Musimy nie tylko mobilizować dziecko do większego wysiłku, ale także dodawać mu
oparcia, otuchy i postarać sie rozładować napięcie przez wspólną zabawę, humor. Można
doradzać dziecku, jak ma sie zachować wobec rówieśników, nauczycieli, wspólnie
zastanowić sie, dlaczego cos sie nie udaje. Jeśli nie przyniesie to spodziewanego efektu, warto skontaktować sie ze szkoła, z wychowawca. W obecnej chwili duży nacisk kładzie sie na udział rodziców w procesie wychowawczym i warto współpracować ze szkoła dla dobra
dziecka. Wychowawca doradzi, czy skierować dziecko do pedagoga, czy konieczna będzie
pomoc specjalisty dla dziecka, które ma problemy w nauce. W wielu przypadkach
odpowiednia postawa rodziców przynosi pozytywne rezultaty w niwelowaniu stresu
szkolnego u dzieci. Ze swej strony pomyślmy, jak odciążyć naszą pociechę, rozważmy, czy
nie zrezygnować na jakiś czas z dodatkowych zajęć, przyjrzyjmy sie, jak dziecko spędza
wolny czas. Efektywny relaks przynosi wiele dobrego, zwłaszcza odprężający jest ruch na
świeżym powietrzu. I jak najczęściej zapewniajmy dziecko, że kochamy je bez względu na
wyniki w szkole.
Poczytaj mi mamo…..
„LISEK ŁAKOMCZUSZEK”
Był piękny, wiosenny dzień. Słoneczko świeciło i wysyłało swe ciepłe promienie na ziemię.
Zielone, maleńkie gałązki nieporadnie wyciągały swe listki ku słonecznej pieszczocie. Wokół
unosił się lekki zapach nagrzanej ziemi i świeżej trawy. Był tak orzeźwiający, że obudziłby
nawet największego śpiocha. Wiaterek delikatnie łaskotał nos małego liska, który spokojnie
spał pod rozłożystym dębem. Ach, to był dopiero śpioch! Nawet słoneczko, nawet wiaterek
nie zdołały go obudzić. Zrobiła to dopiero natrętna mucha, siadając mu na końcu nosa.
Usiłował ją zdmuchnąć, ale ona nie zrażona maszerowała dalej. Otworzył jedno oko, potem
drugie i nagle wykonał szybki ruch łapką, chcąc ją złapać. Mucha miała jednak refleks
i odleciała. Lisek przeciągnął się, spojrzał w niebo i leniwie ziewnął.
Już późno. Pora wstawać – pomyślał.
-Fumciu! – zawołała mama.- Chodź na śniadanie.
O, śniadanko! To lubię – pomyślał. Zerwał się z ziemi, otrzepał ogonkiem futerko, przeczesał
łapką włosy i ruszył w kierunku mamy.
– Och, mój syneczek już wstał – ucieszyła się mama i pogłaskała liska po głowie. – Powiedz,
co byś zjadł na śniadanie?
– Wszystko, co masz w spiżarni, mamusiu- odparł szczerze Fumuś.
– Ach, ty mój kochany łakomczuszku – zażartowała mama i podała synkowi piramidę
przepysznych kanapek, soczek, ciasteczko czekoladowe z kremem, banana, mandarynkę
i wiele innych przysmaków. Fumek zajadał się. Wszystko mu smakowało. Mama w trosce,
by brzuszek nie pękł z przejedzenia, pytała:
– Może masz już dość, może pora zakończyć śniadanie?
Fumek jadł i jadł, a jego brzuszek powiększał się coraz bardziej. Zakończyłoby się to
katastrofą, gdyby mama nie wkroczyła dalej zdecydowanie.
– No, już masz dość – powiedziała i schowała do spiżarni resztki jedzenia. – Syneczku, czy
pamiętasz, że dzisiaj są imieniny twojego przyjaciela zajączka? Przygotowałam prezent,
kiedy ty smacznie spałeś. Zapakowałam do koszyka piętnaście jajek przepiórczych, pierniczki
pięknie wypieczone i czekoladki z nadzieniem wiśniowym. O, proszę – i mama podała
Fumciowi koszyczek. Lisek skrzywił się na widok koszyka, który teraz będzie musiał nieść.
– A może odprowadziłabyś mnie, mamusiu? – przymilnie zapytał lisek Fumek.
– Dzisiaj nie mogę. Jestem bardzo zapracowana: pranie, prasowanie, sprzątanie i gotowanie
dla ciebie smacznego obiad.
Ten ostatni argument przekonał liska. Mrucząc pod nosem: „Tak, tak…” wziął
koszyczek i ruszył w las. Nie uszedł daleko. Poczuł się zmęczony, bo był z niego nie tylko
śpioszek, obżartuszek, ale i niezły leniuszek. Usiadł pod drzewem i zajrzał do koszyka.
Jajeczka wyglądały bardzo apetycznie.
– Och! – westchnął. – Jakie one muszą być smaczne- i pogłaskał się po brzuszku. Ślina
napłynęła mu do ust, już poczuł smak przepiórczych jajeczek, już ręka sama wyciągnęła się
do koszyka.
Stop – pomyślał. Przecież to jest prezent.
Lisek cofnął rękę, ale po chwili zrodziły się wątpliwości.
Może te jajeczka są nieświeże i co wtedy powie zajączek? Jak on się zmartwi, a jak ja
się zawstydzę! Muszę spróbować i przekonać się, czy są smaczne? Cóż znaczy jedno jajko
wobec odpowiedzialności, jaką biorę na siebie, ofiarując paskudny prezent?
Przekonawszy samego siebie, że jest to jedyna słuszna decyzja, Fumek rozbił
skorupkę jajka i wypił je z apetytem. Bardzo z siebie zadowolony pogłaskał się po brzuszku
i stwierdził:
– Jajeczka są smaczne i świeże – ale zaraz potem się zreflektował: – To jajko, które zjadłem,
było smaczne i świeże, ale czy inne są takie same, tego doprawdy nie wiem. Może następne
jajka są zepsute i będzie mi bardzo przykro, gdy je ofiaruję kochanemu zajączkowi, a on się
rozczaruje. Muszę spróbować jeszcze kilka i jeśli będą dobre, to mogę być spokojny
o pozostałe. Spróbował. Także następne były smaczne, ale naszego łakomczuszka wątpliwości nie opuszczały, więc jadł jajka jednoto drugim, aż w końcu zjadł wszystkie.
– No cóż – stwierdził. – Wszystkie jajka były bardzo smaczne i świeże, ale skąd to mogłem
wcześniej wiedzieć? – usprawiedliwiał się przed sobą. Zaglądnął do koszyczka. Były tam
jeszcze pachnące pierniczki i malutkie czekoladki, nadziewane wisienkami. Uspokojony,
pomyślał:
– Już późno, muszę się pospieszyć, jeśli chcę zdążyć na imieninowe przyjęcie.
I nasz Fumcio zaczął biec, ale to było bardzo trudne z tak wielkim brzuchem. Zasapał się
i usiadł pod drzewem. Prezent dla zajączka wciąż nie dawał mu spokoju, więc zajrzał
do koszyka. Pierniczki wyglądały bardzo pięknie, lecz przyszła mu do głowy straszna myśl,
że być może pierniczki są niesmaczne. Może mama zapomniała dosypać jakiegoś ważnego
składnika? Zapach jest przyjemny, ale to jeszcze o niczym nie świadczy.
– Spróbuję – zadecydował. – Nie mogę kochanego zajączka narażać w dniu imienin na tak
przykrą niespodziankę.
Włożył pierniczek do ust – był pyszny. Lisek zjadł resztę ciasteczek. W koszyczku
zostało tylko kilka czekoladek nadziewanych wisienkami. Nie jest to bogaty prezencik, ale
zajączek na pewno się ucieszy. Lisek z trudem podniósł się, bo brzuszek – obżartuszek był
bardzo duży i wolno człapał w kierunku domu zajączka. Po kilku minutach usiadł na pniu
drzewa ponownie zajrzał do koszyczka- było tam przecież jeszcze kilka czekoladek. One też
mogą być nieświeże – myślał. Muszę spróbować – zjadł wszystkie po kolei, a na koniec
stwierdził, że były bardzo dobre, ale on nie ma prezentu dla zajączka. I rozpłakał się, że jest
takim obżartuchem. Płakał i płakał, aż usłyszała jego lamenty wiewiórka. Wielkim, rudym
ogonem otarła łzy liska i powiedziała:
– Na wszystko jest rada. Opowiedz mi, co się stało.
– Naprawdę na wszystko jest rada?- spytał Fumcio i opowiedział jej o tym, co się wydarzyło z
nadzieją oczekiwał pomocy od wiewiórki.
Lisek zaczął znowu lamentować, że nie może wrócić do domu, bo mama będzie bardzo
smutna, że ma syna łakomczucha, a inne liski będą się z niego wyśmiewały. Nie będzie też
miał przyjaciela zajączka i zawsze będzie nieszczęśliwy – pocierał oczy, z których jak z
fontanny płynęły łzy.
– Mam – wykrzyknęła wiewiórka- dobrą radę dla ciebie!
Lisek jej nie słuchał. Mówił głośno do siebie:
– A może mam nakłamać i powiedzieć, że to niedźwiedź odebrał mi koszyk z prezentami
i wszystko zjadł- spojrzał pytająco na wiewiórkę i na moment przestał płakać.
– To fatalny pomysł – rzekła wiewiórka. Kłamstwo niewiele ci pomoże. Rodzice pójdą
do niedźwiadka i sprawa się wyjaśni, a ty okażesz się brzydkim kłamczuchem.
Zrobimy tak: popracujesz u mnie, a ja zapłacę ci za to orzeszkami i będziesz miał prezent dla
twojego przyjaciela. Mama też nie będzie się gniewała i zrozumie, że chciałeś naprawić swoją
winę i potrafiłeś znaleźć dobre rozwiązanie przy mojej pomocy.
– Oj, to dobrze- z ulgą odpowiedział Fumuś. Ale co to za praca? Czy nie nazbyt ciężka?
Bo ja mam bardzo słabe zdrowie. Wiewiórka w odpowiedzi zaśmiała się tylko. Lisek zrozumiał i zawstydził się tak bardzo, że zrobił się jeszcze bardziej rudy.
– Więc mów, co mam robić, bo muszę zdążyć na przyjęcie- nagle przypomniał sobie lisek.
– Będziemy razem szukali moich spiżarni, moich orzeszków zakopanych jesienią. Jestem
straszna zapominalska i nie wiem, gdzie one są. Zaglądaj pod każde drzewo, pokop troszkę
łapkami, we dwójkę na pewno znajdziemy.
Zabrali się do pracy. Fumek pracował bardzo dzielnie i znalazł wiele kryjówek
z orzechami. Po godzinie ciężkiej pracy wiewiórka powiedziała:
– Bardzo dzielnie się spisałeś – masz zapłatę – i hojną ręką wsypała kilka garści orzechów
do koszyczka. Uścisnęli się serdecznie i lisek żwawo pobiegł na przyjęcie do zajączka.
Wiedział, że już nie zdąży na podwieczorek, ale teraz dla niego nie przysmaki były ważne,
lecz to, że nie zawiódł mamy i przyjaciela, i że potrafił rozwiązać przy pomocy wiewiórki tę
trudną sytuację.
– Muszę im to wszystko opowiedzieć. Oni na pewno mnie zrozumieją, a ja już teraz będę inny
– szepnął do siebie lisek.
Mariola Molicka, Bajki Terapeutyczne, Media Rodzina. Poznań 1999
Pokoloruj obrazek
„Wakacyjne rady”
W. Badalska
Głowa nie jest od parady
służyć musi dalej.
Dbaj więc o nią i osłaniaj
kiedy słońce pali.
Płynie w rzece woda
chłodna, bystra, czysta,
tylko przy dorosłych
z kąpieli korzystaj.
Jagody nieznane
gdy zobaczysz w borze –
Nie zrywaj! Nie zjadaj! –
bo zatruć się możesz.
Urządzamy grzybobranie
jaka rada stąd wynika?
Gdy jakiegoś grzyba nie znasz
nie wkładaj go do koszyka.
Biegać boso jest przyjemnie,
ale ważna rada:
– idąc na wycieczkę pieszą
dobre buty wkładaj!
Gdy w polu, w lesie, czy za domem
wykopiesz przedmiot zardzewiały
– nie dotykaj go!
Daj znać dorosłym!
Śmierć niosą groźne przedmioty
Jeśli zapamiętasz te przestrogi, będziesz miał
Lody z jogurtu
- 150 ml jogurtu owocowego
- 200 ml tłustego mleka
- owoce
Zmiksować mleko z jogurtem. Wlać masę do pojemniczków; do każdego wrzucić parę kawałków owoców. Wstawić do zamrażalnika. Gdy lody zaczną zastygać, włożyć patyczki.
Smacznego!
Opracowała
Małgorzata Kowalska
Aleksandra Brzozowska